piątek, 13 grudnia 2013

' 48 Przybory

No w końcu... Zabieram się za notkę o przyborach od jakiegoś roku i zebrać się nie mogę. Chyba najwyższy czas bacząc na to, że obiecałam dodawać częściej i bardziej zróżnicowane notki :)
Także od razu przepraszam za zdjęcia, ale fotografem byłam, nie jestem i raczej nie będę, także pozwólcie, że zdjęcia będą tym razem tylko dodatkiem do treści ^^

To zacznijmy od tego, co powinien mieć każdy, kto w mniejszym czy większym stopniu zajmuje się rysunkiem, mianowicie ołówki!
Osobiście najbardziej przypadły mi do gustu ołówki firmy KOH-I-NOOR czyli chyba jednej z najbardziej znanych firm, jeżeli chodzi o przybory do rysowania. Na początku mojej przygody z rysunkiem posługiwałam się ołówkami, które kupiłam w księgarni, 'na sztuki' :) I tak zgromadziła mi się ich spora sumka, lecz odkąd jestem w internacie wszystko mi ginie, więc ich ilość zmniejszyła się i to dość sporo : ( Niedawno zaś dostałam 2 komplety ołówków właśnie KOH-I-NOOR'a od 2H do 8B i towarzyszą mi wszędzie. Do zdjęcia pozował komplet jeszcze nie używany, dlatego wygląda tak ładnie, drugi jest poturbowany w całej swej okazałości :)

Piękny zestaw moich ołówków.

Prócz tych ołówków używam jeszcze ołówków PROGRESSO także KOH-I-NOOR'a, które posiadają sam grafit, jak i kilku ołówków obstawiam, że o nazwie TRIOGRAPH (tak mówi największy napis ^^). Oba wymienione sprawdzają się cudownie jeżeli chodzi o  pocieniowanie jednolitych powierzchni lub nadanie ciemniejszej barwy :) Jedyny minus ołówków TRIOGRAPH to ich rozmiar i kształt. Są duże i 'trójkątne' przez co jedyną możliwością ich ostrugania jest prehistoryczna strugaczka, o potocznej nazwie nóż ^^ ja przynajmniej nie posiadam innej, która podoła zadaniu. Z tego powodu rysowanie nim cienkich linii jest niemożliwe, ale w praktyce nie jest to w ogóle problemem :D Wszystkie inne ołówki trzymam w zrobionym przez babcie fioletowym piórniku :D

Triograph, piórniczek i progersso :)

Następne w kolejności są kredki. Moje są firmy Farbell-Castel i mają piękne 48 kolorów. Jeżeli chodzi o mnie, jestem z nich bardzo zadowolona. Zastanawiam się od dłuższego czasu nad kredkami akwarelowymi, ale w sumie mało prac robię kredkami, a rękę przyzwyczaiłam do ołówków. Także kredki ołówkowe są najlepszym wyjściem. Akwarelowe z pewnością kupię, ale chyba jeszcze nie teraz. Zbyt mało czasu przeznaczam na kształcenie się w tym co już znam, nie mówiąc o nowych rzeczach, niestety... :( Szkoła to zjadacz czasu... Szkoła jak szkoła, ale internat. Ani się nie najesz, ani nie nauczysz, ani nie wyśpisz, jednak za nic bym tego nie zmieniła! :D ale zbaczam z tematu. Kredki mają cudowne, nasycone odcienie i dość sporo barw. Jak na to ile czasu je już używam bardzo ładnie się trzymają ^^ nie licząc fioletowej, której na kolonii nie zauważyłam na łóżku i pękła pod naciskiem mojego kolana -.- ale nadal maluje i zadziwia intensywnością ^^ a teraz zdjęcia moich kredek i jedno zapożyczone z internetu, aby pokazać jak wygląda pudełko, którego już dawno się pozbyłam :)

Moje kredeczki
http://www.insu-com.com.ar/imagenes/productos/lapiz%20faber%20x48.jpg 
Pudełko z internetu, bo moje się zmyło ^^


 Używam jeszcze kredek PROGRESSO firmy KOH-I-NOOR, które zabrałam bratu z paczki od Mikołaja : ) On i tak ma dużo moich kredek, to jedne mogłam sobie wziąć prawda? ^^ Takie tak wykorzystywanie 4-letniego brata. Niestety tylko 12 kolorów, ale bardzo intensywne, w sam raz do szybkich szkiców. Dodatkowo metalowe malutkie opakowanie i można zabrać je wszędzie. Moje pozostały w internacie dlatego pozwolę posłużyć się po raz kolejny dziś zdjęciem z internetu :)

 

Skoro już jesteśmy przy kolorach to może farby?
Moje fabry akwarelowe kupiłam będąc w TESCO za 18.90 czy coś koło tego :) stwierdziłam, że w sumie nigdy nimi nie malowałam, to szkoda mi było wydawać dużą sumę na fabry, których być może używać nie będę. Puki co w każdym bądź razie nie narzekam :) Maluje nimi tylko i wyłącznie dla przyjemności, a do tego są w sam raz. Być może kiedyś kupię sobie porządniejsze, ale to kiedyś :D
Jeżeli chodzi o pędzle, jeden (bez największy) znalazłam w domu w szufladzie i nie mam pojęcia skąd on jest, ale jakiej firmy jest, dwa mniejsze (białe) zaś znalazłam w szafie w pudełku z przyborami z prenumerowanej niegdyś gazetki 'Manga: kurs rysunku' i sprawdzają się dość fajnie. Mają miękkie włosie więc idealnie nadają się do akwareli, mimo ich założonego przeznaczenia do pisania atramentem :)


Jak były akwarele to teraz akryle. Zakupione w empiku, 6 tubek po 75ml. Mała gama kolorów, ale mi spokojnie wystarczy. Głównie dlatego, że używam ich do malowania na koszulkach ^^ Paleta z dzieciństwa, a pędzle dostałam w komplecie do sztalugi :) 4 rodzaje grubości i twarde włosie. Nic więcej o nich nie powiem bo ekspertem nie jestem ^^ Ale dam amatorskie fotki :D



Z ważniejszych przyborów to chyba tyle :D W szafie na najwyższej półce znajduje się jeszcze duuużo pierdół pozbieranych w dzieciństwie i często przydatnych ^^

Notka wyszła dość obszerna, więc podziwiam i dziękuję tym którzy dobrnęli do końca :)
Postaram się po nadrabiać trochę zaległości na blogu, proszę jednak o wyrozumiałość, bo przyjechałam niedawno do domu i ledwo żyje. Dodatkowo wcale sobie nie odpocznę, gdyż w następnym tygodniu zapowiada mi się 4 ważne sprawdziany i 2 obszerne prace pisemne, z czego jedna z nich jest grupowa. Chciałam ją zacząć w weekend, ale waćpan "ja będę liderem" nie raczy się odezwać i liczy na to, że odwalimy za niego wszystko, a on zbierze laury. Wybaczcie, ale jak tylko go spotkam w niedziele w internacie rzucę się na niego i uduszę... Już się nie żalę wracam do matmy i instrukcji obsługi mojego nowego, pięknego, cudnego kalkulatora (zrobię reklamę: Casio fx-82ES PLUS <3) moje cudo, którym nie umiem się posługiwać :D

Miłego weekendu i wpadnę przed świętami :*